Miało być w piątek, jest dzisiaj. Miało być trochę więcej, jest tyle ile jest... niewiele. Obiecałam sobie, słowa dotrzymałam, odstawiłam powellka. I co ja poradzę, że bieżnik hardangerowy wołał mnie z czeluści szafy, żeby go dokończyć wreszcie i zaprezentować światu na ławie. Tak więc podzieliłam te dwa tygodnie na hardanger i konie. I jak tak dalej pójdzie to szkapy, których zresztą jeszcze nie ma, z głodu zdechną nim się doczekają ode mnie trawy :)))
Piękne te Wasze samplerki, szczególnie wpadł mi w oko różany, wsadziłam go w nie malejącą kolejkę wzorów do wyhaftowania. Trzymam kciuki za Wasze postępy i czekam na więcej motywacji.
niedziela, 15 marca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie histeryzuj: trawa rośnie, wiosna idzie - to i konie wykiełkują ;) Dobry początek!!!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKonie nie zając - nie uciekną :) Zwłaszcza jak trawki jeszcze trochę im przybędzie. A bieżnik na pewno przyda siedo wiosennego wystroju mieszkania. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPS (narobiłam tyle literówek, że poprzedni komentarz był jak bełkot :)
Piękny obraz się szykuje:) Zainteresowałam się bardzo wspomnianym hardangerem, jest gdzieś do pooglądania?:)
OdpowiedzUsuńDzięki dziewczyny :)
OdpowiedzUsuńAnn_Margaret - bieżnik w trakcie roboty, zobaczyć można w moim albumie, link u góry po prawej stronie :)